PANIE, JEŚLI
CHCESZ...
Mając na uwadze wydarzenie – po
części historyczne - zawiązania wspólnoty osób związanych duchowo z domem
sióstr Boromeuszek w Małuszynie, chciałbym się podzielić dwoma myślami…
1. Pierwsza myśl związana jest z
dzisiejszą Ewangelią. „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” - to
usłyszana przez nas prośba trędowatego skierowana do Jezusa.
● Trędowaty jest odważny,
pokonuje barierę izolacji. Zbliża się do Jezusa, czyli ufa Mu. Pada na kolana,
co oznacza głęboką pokorę. „Jeśli chcesz” – te słowa świadczą o szacunku dla
Bożej woli. Trędowaty nie rozkazuje Panu, ale wyznaje: „możesz mnie oczyścić”.
To słowa pełne wiary w moc
uzdrowienia, którą dostrzegł w Jezusie. Mamy więc piękne połączenie postaw:
pokory, zaufania i wiary w to, że Bóg może wszystko.
● Błaganie trędowatego ukazuje,
że kiedy stajemy przed Jezusem, nie trzeba mówić długo. Wystarcza kilka słów,
pod warunkiem, że towarzyszy im pełna ufność w Jego wszechmoc i dobroć.
Powierzyć się woli Boga znaczy w istocie zdać się na Jego nieskończone
miłosierdzie.
2. Po uzdrowieniu trędowatego
Jezus nakazuje mu, by nic nikomu nie mówił, ale „idź, pokaż się kapłanowi i
złóż ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”
(w. 4). Ten nakaz Jezusa ukazuje co najmniej trzy rzeczy.
● Po pierwsze, łaska, która w nas
działa nie szuka sensacji. Zazwyczaj działa po cichu i bez rozgłosu. Aby
uzdrowić nasze rany i poprowadzić nas drogą świętości działa ona cierpliwie
kształtując nasze serca na podobieństwo serca Pana, abyśmy coraz bardziej
przyjmowali Jego myśli i uczucia.
● Po drugie, dokonując oficjalnej
weryfikacji dokonanego uzdrowienia przez kapłanów i składając ofiarę
przebłagalną, trędowaty jest ponownie przyjęty do wspólnoty wierzących i do
życia społecznego. Jego reintegracja dopełnia uzdrowienie. Tak jak sam błagał,
jest teraz całkowicie oczyszczony!
● Wreszcie, pokazując się
kapłanom, trędowaty składa wobec nich świadectwo o Jezusie i Jego mesjańskiej
władzy. Siła współczucia z którym Jezus uzdrowił trędowatego sprawiła, że wiara
tego człowieka otworzyła się na misję.
3. S. Jana w rozesłanym @
napisała: „tworzy się wspólnota osób przy naszym domu zakonnym w Małuszynie.
Jaki jest pierwszy cel? - myślę, że
właśnie ten - bycie w domu - w Jego domu, gdzie On mieszka pod jednym dachem,
gdzie zawsze jest, aby czuwać nad nami; słuchać; po prostu- JEST”.
● Parafrazując słowa prośby
trędowatego możemy dziś prosić Jezusa: …jeśli chcesz, bądź z nami, poprowadź
nas… tych, którzy zechcą do tej wspólnoty dołączyć….
4. I druga myśl zaczerpnięta z
nauczania Kościoła, konkretnie Soboru Watykańskiego II. W jednym z podstawowych
dokumentów – Konstytucji dogmatycznej o Kościele, czytamy takie wymowne słowa
nt. wspólnoty: „Spodobało się Bogu powołać ludzi do uczestnictwa w swym życiu
nie pojedynczo tylko, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej więzi, lecz do
utworzenia z nich Ludu, w którym rozproszone Jego dzieci zgromadziłyby się w
jedno” (Lumen Gentium 2)
● Z jednej strony każdy człowiek
sam za siebie odpowiada, ale idzie do Boga we wspólnocie.
A więc czy chcemy, czy nie –
jesteśmy skazani na wspólnotę i musimy się z tym pogodzić
Gdy myślimy „wspólnota” często
chodzi nam o wspólnotę między ludźmi. Jednak ponieważ jesteśmy w Kościele
trzeba sobie jasno powiedzieć, że żadna wspólnota w Kościele nie ma absolutnie
żadnego sensu bez odniesienia do Boga.
● Spodobało się Bogu powołać ludzi do uczestnictwa w swym życiu nie
pojedynczo… ale we wspólnocie.
Czytając te słowa poznaję Boga,
który pragnie jedności, któremu jest miłe, bliskie i któremu podoba się, abyśmy
tworzyli jedność.
Aby coś tworzyć, trzeba budować.
Aby budować, trzeba być razem.
Trudno budować w pojedynkę,
trudno coś stworzyć samemu. Każdy członek wspólnoty jest inny. Wspólnota bardzo
dobrze konfrontuje i stawia moje życie w prawdzie.
To jeden z wielu plusów życia we
wspólnocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz